16 listopada 2015, 11:54
– Nasze działania kierujemy do wszystkich. Wciąż to akcentuję – nie tylko do dzieci, ale również do młodzieży i dorosłych. Życie i zdrowie jest bezcenne. Dajmy przykład innym. Dajmy szansę kierowcy, żeby nas dostrzegł. Nawet najmniejszy odblask może nam uratować zdrowie a nawet życie – mówi nam Sławomir Piotrowski, pomysłodawca i realizator akcji zwiazanych z bezpieczeństwem w ruchu drogowym.
Skąd pomysł na kampanie odblaskowe?
– Zawsze powtarzam, że wszyscy jesteśmy uczestnikami ruchu drogowego. Jako piesi, rowerzyści, motocykliści i kierowcy. Każda z tych grup ma w pewnym sensie wpływa na inną. Wspólnym mianownikiem je łączącym jest bezpieczeństwo, m.in. to, czy jesteśmy widoczni po zmierzchu. Nie nosząc odblasków, możemy stać się ofiarą wypadku, ale również mimowolnym jego sprawcą. Jeśli kierowca zauważy nas w ostatniej chwili, może „odbić” i zjechać np. na przeciwległy pas ruchu i zderzyć się z nadjeżdżającą z naprzeciwka ciężarówką, albo wjechać na chodnik. Konsekwencje w obu wypadkach mogą być tragiczne. Pamiętajmy więc, że na drodze nie jesteśmy sami.
Co Pana motywuje do działań?
– Wiara, że dzięki naszym działaniom możemy uratować czyjeś życie. Poza tym lubię wyzwania. Tak naprawdę wciąż dużo się o tym mówi, ale nie podejmuje się realnych, a przede wszystkim konsekwentnych działań. Często jest tak, że sponsor przynosi odblaski i mówi dzieciom „noście odblaski, a będziecie bezpieczne”. Okej, ale jeśli im nie wytłumaczymy, dlaczego mają je nosić, to takie akcje mają bardzo krótki żywot, bo dzieci szybko zapominają, a rodzice nie przypominają i wracamy do punktu wyjścia.
Jak to zmienić?
– To nie jest proces, który przyniesie efekty w kilka tygodni. To raczej praca na miesiące, a nawet lata. Przede wszystkim musimy złamać kilka stereotypów. Przede wszystkim ten, kiedy mówiąc odblaski myślimy dzieci. Praca z dziećmi jest oczywiście bardzo potrzebna, bo jak mówi stare polskie przysłowie „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym trąci na starość”. Ale nie ma tak naprawdę skutecznych programów i akcji skierowanych do młodzieży i dorosłych. A to dwie bardzo istotne grupy.
Nie chcą nosić odblasków?
– Młodzież nie założy kamizelki odblaskowej, bo to „obciach”, a dorośli w większości na nasze apele wciąż reagują powalającą na kolana argumentacją, że „nas to nie dotyczy” albo „nam się takie rzeczy nie zdarzają”.
Co z tym fantem zatem zrobić?
– Na samym początku rozdawaliśmy odblaski. Policja potwierdziła nasze spostrzeżenia, że choć odblasków zostało rozdanych setki tysięcy, to ludzie wciąż ich nie noszą. Dlatego zacząłem się zastanawiać, jak ich można do tego przekonać. Przez dwa lata krystalizował się pewien pomysł, aż któregoś dnia przyszło olśnienie. Tak powstała „magiczna” tuba, nasze najważniejsze i najpraktyczniejsze narzędzie pracy.
Co to takiego?
– To narzędzie, które w bardzo prosty, ale zarazem skuteczny sposób pokazuje metodą porównawczą dlaczego warto nosić odblaski. Zdecydowana większość z tych, którzy do niej zaglądają jest zaskoczona tym, jak duża jest różnica w widoczności, kiedy ktoś nosi odblaski a kiedy z nich rezygnuje. Prezentując naszą tubę nie musimy nawet bardzo przekonywać, że warto nosić odblaski. Pomysł mógł się zmaterializować dzięki poprzednimu dyrektorowi bydgoskiego WORD-u panu Tadeuszowi Kondrusiewiczowi. Tak długo chodziłem i przekonywałem go do tego pomysłu, aż go po prostu „zamęczyłem”. Dzięki jego wsparciu powstała pierwsza partia „magicznych” tub.
Tuba żyje już własnym życiem…
– To prawda. Mam olbrzymią satysfakcję, że pomysł, który „urodził” się w Bydgoszczy jest wykorzystywany z wielkim powodzeniem również m.in. przez policję, straż miejską oraz WORD-y w innych miastach w Polsce. Wykorzystujemy tubę w wielu projektach, jak choćby w ostatnim z nich „Widoczni – bezpieczni w Bydgoszczy”, który otrzymał dofinansowanie z Rządowego Programu Ograniczania Przestępczości i Aspołecznych Zachowań „Razem bezpieczniej”.
Do waszych działań wykorzystujecie również sport
– Oczywiście. Mamy wielką satysfakcję i przyjemność współpracować z wieloma klubami sportowymi, głównie bydgoskimi – koszykarskim Artego Bydgoszcz oraz siatkarskimi Łuczniczka Bydgoszcz i KS Pałac Bydgoszcz. Właśnie na meczach tych drużyn mogą nas spotkać kibice, zajrzeć do „magicznej” tuby i otrzymać naszego odblaskowego ludzika. Mecze sportowe to wspaniała okazja, żeby spotkać całe rodziny i przy aktywnym wsparciu klubów oraz zawodników przekonywać do noszenia odblasków. Założyliśmy też na Facebooku albumy „Znani – zaodblaskowani” oraz „Fame hall…”, ilustrujace wsparcie, jakie udało nam się zdobyć dla naszych działań.
Widać, że jesteście aktywną grupą…
– To prawda. Przede wszystkim staram się być bardzo konsekwentny w swoich działaniach, bo najlepiej działać na ludzi poprzez własny przykład. Niektórzy mówią o mnie, że jestem wręcz „upierdliwy”. Bez niej właśnie i związanej z nią konsekwencji nie byłoby tych zauważalnych efektów. Możemy pochwalić się współpracą z Basket Ligą Kobiet i Polskim Związkiem Piłki Siatkowej. Zdobywaliśmy wsparcie wielu klubów sportowych z Polski i zagranicy, m.in. siatkarskich reprezentacji Polski i Brazylii. Uczestniczyliśmy w wielu imprezach, m.in. w finałach Pucharu Polski siatkarek i siatkarzy, meczu gwiazd żeńskiej koszykówki, finale Pucharu Polski koszykarek a także promowaliśmy noszenie odblasków przy okazji odbywających się w Polsce Siatkarskich Mistrzostwach Świata.
A o co chodzi z tymi autobusami?
– To nasza kolejna nietypowa akcja i próba zwrócenia uwagi nie tylko dzieci, ale również młodzieży i dorosłych na problem bycia widocznym po zmierzchu. Chcemy też w ten sposób pokazać, że bezpieczeństwo nie zna granic i dlatego takie akcje organizowaliśmy już kilka razy w Bydgoszczy, ale również w Toruniu, Inowrocławiu a ostatnio we Włocławku. A w planach są już następne miasta.
Nie zawsze macie z górki…
– To prawda. Mało kto zdaje sobie sprawę, jak trudna to praca. Trzeba mieć bardzo dużo samozaparcia i – jak to się mówi – grubą skórę. Niezbędna jest też nieustająca wiara w to, co się robi i niewyczerpane pokłady entuzjazmu. Żeby móc działać potrzebne są też pieniądze, a do nas kolejki sponsorów się nie ustawiają. Trzeba walczyć o każdą złotówkę. Na szczęście udaje nam się pozyskiwać wsparcie różnych i instytucji i sponsorów, dzięki którym możemy pomagać innym oraz realizować nasze pomysły.
Znani jesteście nie tylko z akcji odblaskowych…
– Z grupą „Sławek & Przyjaciele”, którą prowadzę od kilku lat, realizujemy wiele akcji społecznikowskich i projektów, jak np. zbiórki słodyczy dla dzieci z biednych rodzin, pomoc powodzianom, uczestnictwo w międzynarodowych wymianach młodzieżowych czy kursach szkoleniowych. Jestem też pomysłodawcą i organizatorem Wielkiego Wyścigu Butelkowego, który odbywa się w ramach „Steru na Bydgoszcz”, corocznej imprezy organizowanej przez nasze miasto. Ale najwięcej czasu poświęcam rzecz jasna promocji noszenia odblasków
Gdzie można was znaleźć?
– Najprościej w sieci. Zapraszam do odwiedzania naszej strony www.y4u.pl, gdzie możecie zobaczyć znacznie więcej naszych działań oraz na naszego fanpage Sławek & Przyjaciele.
Jakieś podsumowanie?
– Krótkie. Życie i zdrowie jest bezcenne. Dajmy szansę kierowcy, żeby nas dostrzegł. Nawet najmniejszy odblask może nam uratować zdrowie a nawet życie. Pamiętajmy – ODBLASK TO NIE OBCIACH.
Dziękuję za rozmowę
(ME)