26 lutego 2016, 07:30
Z badań naukowych wynika, że np. brak linii rozdzielającej pasy ruchu w przeciwnych kierunkach powoduje, że kierowcy na takiej trasie jadą średnio o 13 proc. wolniej.
Od ponad stu lat jesteśmy przekonani, że oznakowanie na drodze pomaga się nam poruszać. Zatem – poprawia bezpieczeństwo. Owszem. I właśnie na tym polega paradoksalnie nowy pomysł Brytyjczyków. Chodzi bowiem o to, że kierowcy tak przyzwyczaili się do pasów namalowanych na drodze, że bez nich czują się niepewnie. A kiedy czują się niepewnie – jadą wolniej i ostrożniej.
Brytyjczycy usunęli linie
Dlatego Transport for London – czyli zarządca głównych dróg w Londynie – zdecydował się niedawno usunąć oznakowanie poziome na fragmentach dróg A22, A23 oraz na drodze A100. W brytyjskiej prasie pojawiły się już zapowiedzi, że nowy plan ma być rozszerzany także na inne drogi.
Zdaniem organizacji charytatywnej RoadPeace, która m.in. wspiera ofiary wypadków, nowy pomysł na wymuszenie na kierowcach pewnego samoograniczania się, może być dobrym sposobem na zmniejszenie prędkości na drogach. Zwłaszcza w sytuacji, gdy policyjne budżety zostały obcięte.
Ale nie wszyscy podchodzą do zmazywania oznakowania z entuzjazmem. – Bez żadnej przesady można powiedzieć, że puszka farby może uratować życie na drodze – powiedział gazecie „The Times” Paul Watters ze stowarzyszenia motoryzacyjnego AA. – Zwłaszcza dobrze widoczne nocą i w deszczu oznakowanie na krawędzi drogi i na jej środku jest efektywnym środkiem przeciwdziałania wypadkom na drogach.
Ian Temperton z organizacji Road Safety GB zwraca też uwagę na fakt, że nie ma jednej idealnej praktyki w projektowaniu wszystkich dróg. – I gdy w niektórych przypadkach dobrym może okazać się usunięcie części oznakowania, tak w innych sytuacjach taki sam zabieg może powodować problemy. Nie ma jednego rozwiązania zmniejszającego liczbę wypadków – podkreśla.
Duńczycy pozwolili jeździć szybciej
Czasem nietypowe rozwiązania okazują się skuteczne całkowicie przez przypadek. Tak było w Danii, gdzie od 2011 r. duński zarząd dróg – Vejdirektoratet – na niektórych odcinkach dróg poza obszarem zabudowanym zaczął zwiększać dopuszczalną prędkość z 80 km/h do 90 km/h. Okazało się, że w miejscach, gdzie dozwolono na jazdę z prędkością 90 km/h liczba wypadków się zmniejszyła!
Zaskoczeni tym byli sami duńscy drogowcy. – Rozpoczynając tę próbę nie mieliśmy żadnych wcześniejszych doświadczeń związanych z tym, że podniesienie limitu prędkości na drogach poza obszarem zabudowanym może prowadzić do bardziej jednorodnej prędkości, z jaką będą poruszać się pojazdy – mówił portalowi brd24.pl Rene Juhl Hollen, inżynier z Vejdirektoratet. – Projekt wystartował jako polityczne życzenie zwiększenia limitów na najbardziej odpowiednich drogach przy jednoczesnych inwestycjach poprawiających jakość dróg np. ustawieniu barier ochronnych, czy wykonaniu oznakowania poziomego dającego efekt akustyczny po najechaniu na linię.
Za www.brd24.pl